Jeszcze do niedawna myślałam, że kompletowanie wyprawki osładza przyszłym rodzicom, oczekiwanie związane z pojawieniem się nowego członka rodziny. Jednak zderzenie się moich wyobrażeń z rzeczywistością, szybko sprowadziło mnie na ziemię (uświadamiając przy okazji, w jak wielkim błędzie byłam 😉 ).
Nagły atak paniki (?)
Okazało się, że ów wyprawka – to nie przysłowiowa bułka z masłem. Regały uginające się od butelek, smoczków czy środków do pielęgnacji, wcale nie ułatwiają tego zadania. Sklepowy dostatek przyprawiający o ból głowy (a w niektórych przypadkach o nagły atak paniki ;)) spowodował, że pytania same zaczęły się dwoić i troić. Czy te wszystkie rzeczy są nam potrzebne? A jeśli nie, to jak spośród nich wybrać te właściwe? Czy o niczym nie zapomnieliśmy, i jak uniknąć kupowania rzeczy zbędnych, po które pewnie nigdy nie sięgniemy?
Po nitce do kłębka…
W skompletowaniu wyprawki pomocne okazały się: szpitalna lista rzeczy (które należy zabrać ze sobą), doświadczenie znajomych (którzy przechodzili przez ten rytuał nie jeden raz), Internet (chociaż ten czasem bardziej komplikował sprawę, niż ułatwiał) oraz nieoceniony pragmatyzm mojego męża 😉 . To wszystko wystarczyło, aby powstała lista niezbędników – dzięki której wizyta w sklepie wydawała się trochę mniej straszna 😉 .
Na mojej liście zabrakło jednak, tak bardzo wychwalanej przez inne mamy poduszki do karmienia… Dlaczego? Przy pierwszym dziecku obyłam się bez niej, więc przy kolejnym jej zakup tym bardziej wydał mi się zbędnym wydatkiem. Nie musiałam długo czekać, aby zmienić zdanie i dołączyć do „fanklubu” Kury Babci Dany 😉 .
Najfajniejsza kura jaką znam!
Swoją kurę do karmienia dostałam w prezencie, (a był to bardzo trafiony prezent)! Niezwykle miękka i miła w dotyku – od razu zrobiła na mnie dobre wrażenie. Na pierwszy rzut oka jawi się nam jako okazała kura nioska, jednak bez obaw – zna dobrze swoje miejsce w kurniku ;). Uszyta ręcznie, wypełniona antyalergicznym puchem – bez problemu nadaje się do prania w pralce (sprawdziłam!) 🙂 . Kształtem przypomina trochę rogalik, trochę fasolkę – dzięki czemu umożliwia karmienie malucha w różnych pozycjach. Ułatwia swobodne i bezpieczne ułożenie dziecka wyżej podczas karmienia, dzięki czemu ryzyko zakrztuszenia się maleje. Poduszka łatwo dopasowuje się do ciała karmiącej mamy, a przyjęta pozycja jest dla niej wygodna i nie obciąża kręgosłupa.
Od samego początku Kura Babci Dany okazała się dla mnie niezastąpiona. Poza swoją główną funkcją, sprawdziła się również jako poduszka dekoracyjna, gdaczący towarzysz wspólnych podróży, podczas odpoczynku również tych starszych dzieci, a czasem nawet i pełnoletnich członków rodziny 😉 .
Minęło już trochę czasu od kiedy mamy ją w domu, mój syn sporo już urósł, ale mimo to kura w dalszym ciągu towarzyszy nam podczas karmień 🙂 i z całą pewnością zostanie z nami na długo. Mam nadzieję, że moje doświadczenie w jej użytkowaniu okaże się pomocne w podjęciu decyzji wszystkim tym, którzy wahają się przed jej zakupem! 🙂