Kto odwiedza miejskie targowiska bez spoglądania w kalendarz wie, że sezon na truskawki już dawno się rozpoczął. Stragany pełne nowalijek i sezonowych owoców, zwiastują nadchodzące lato. Osobiście bardzo lubię ten czas, który już od najmłodszych lat kojarzy mi się z przygotowywaniem przetworów przez moją mamę. Obecnie, kiedy większość z nas jest zabiegana, a czasu wolnego mamy jak na lekarstwo, nie jest to zbyt popularne zajęcie. Na szczęście moja mama nie jest jedną z tych osób, która zrezygnowała z przyrządzania domowych zapraw na rzecz tych sklepowych, a jej ogórki kiszone cały czas cieszą się dużą popularnością.
Tak samo, jak bardzo lubię weki mojej mamy, lubię też zakupy na miejskich targowiskach, które często gęsto mamy na wyciągnięcie ręki. Różnorodność oferowanych produktów, jest tam naprawdę ogromna. Kolorowe stoiska pełne warzyw, owoców i kwiatów, bez wysiłku przyprawiają o lekki zawrót głowy. Tętniące życiem, pełne osobliwego zgiełku i hałasu bazary, są prostą receptą na bliższe poznanie lokalnej kuchni i kultury.
Wraz z nadejściem lata, nie musicie otwierać w domu małej przetwórni dżemów, kompotów czy innych kiszonek. Jednak bez względu na to, czy za rogiem waszego domu znajduje się hiszpańska La Boqueria, czy niewielki plac targowy – bez dwóch zdań warto tam zajrzeć. Z pewnością nie wrócicie do domu z pustymi rękoma, nawet jeżeli miałby znaleźć się w nich tylko koszyk truskawek.